piątek, 15 lipca 2011

roczek

Moja córeczka to ma pecha i to wielkiego.W sobotę 25 miała mieć chrzest i swoje pierwsze urodziny,które spędziła w szpitalu na kolejne zapalenie płuc,a było to tak.Zaproszenia porozwożone goście się szykują ,kucharki przygotowują jedzenie .Agatka miała mieć chrzciny o 14.30 w kościele a 13 nie mogłam jej dobudzić, nie reagowała i nie otwierała oczu ,wystraszyłam się nie na żarty ,saturacja spada, tlenu coraz więcej potrzebuje i podkręcam na 2 .Mąż zadzwonił na pogotowie i po 5 minutach przyjeżdza straż pożarna a chwilę po niej śmigłowiec,zabierając moją kruszynkę.Zasugerowałam aby zawieźli ją do szpitala gdzie już ją znają i tak powiedzieli że zrobią.Siostrze kazałam zaprosić gości na jedzenie bo i tak było przygotowane a szkoda by było wyrzucić a my z mężem udaliśmy się do Agatki.Gdy zajechaliśmy na miejsce nikt nic nie wiedział o przyjęciu mojej córki na oddział w tym szpitalu, dopiero pani na izbie przyjęć dodzwoniła się na pogotowie i tak nam powiedzieli gdzie ją przewieźli a mi już przeszedł przez głowę czarny scenariusz.I rzeczywiści przewieźli ją tam.Pani doktor powiedziała, że nikt też nie poinformował ich wcześniej,że jakieś dziecko im przywiozą.A więc stwierdziła zmiany zapalne na płucach i tak moje serduszko znów trafiło na OIOM.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz